Konstantynopol i jego rola w kształtowaniu się odrębności Kościoła wschodniegoOtóż na początku wspomnieć należy o Konstantynopolu. Niezwykle ważnym jest w jego historii rok 330, w którym to miasto owe zostało nową chrześcijańską stolicą Imperium, będąc obok Rzymu drugim najistotniejszym w całym Imperium miastem. Po upadku Imperium, który nastąpił jak wiadomo w piątym wieku, Konstantynopol stał się miejscem, gdzie najżywiej kultywowano tradycje Imperium. Tam właśnie rezydował cesarz, i to właśnie przez fakt takiegoż ustroju, tj. cesarstwa, chrześcijaństwo wschodnie bardzo mocno wyodrębniło się od zachodniego. Otóż podczas gdy na Wschodzie sprawy polityczne i świeckie należały, co jest oczywiste, do cesarza i jego administracji właśnie, Kościół mógł zajmować się przede wszystkim tym, do czego został powołany – czyli do badań nad wiarą, do dysput teologicznych i do krzewienia i umacniania wiary w Chrystusa wśród ludzi. Tymczasem Kościół zachodni znajdował się w innej sytuacji – tam nie było żadnej organizacji oprócz niego właśnie, która mogłaby zająć się sprawami świeckimi i administracyjnymi. Na Zachodzie ludzie wciąż żyli w ogromnym strachu przed Germanami, a jedynie Kościół mógł stworzyć coś, co mogło ich przed nimi obronić. Na pewno nie da się już połączyć obu Kościołów w jeden Czy można mieć nadzieję na jakieś bliższe nawiązanie stosunków między oboma Kościołami w najbliższej – albo nieco dalszej – przyszłości? Pytanie to jest niezwykle trudne. Otóż pewnikiem jest, że jako-takie kontakty dyplomatyczne nawiązywane były, są i dalej będą. Czy lepsze, czy gorsze, trudno powiedzieć. Na pewno jednak należy odrzucić jakiekolwiek myśli o realnym zjednoczeniu obu Kościołów. Rzecz ta jest kompletnie niemożliwa nie tylko ze względu na punkty sporne w historii, jakie zostały wcześniej w uogólnieniu wymienione, ale przede wszystkim na totalnie różną tradycję obu Kościołów oraz niektóre bardzo ważne różnice doktrynalne. Dość rzec, że podczas gdy Kościół zachodni uznaje za doktrynalne postanowienia 15 soborów, to Kościół wschodni za takowe uznaje postanowienia jedynie pierwszych siedmiu! Już to powinno pokazać skalę różnić, jakie w dogmatach się na przestrzeni lat nagromadziły. Jeżeli Czytelnik bliżej zainteresowany jest teologią i wykładnią ekonomii zbawienia Kościoła wschodniego, to niechaj sięgnie – jeśli ma opanowany choć podstawowy warsztat pojęć filozoficznych – po książkę Paula Evdokimova o tytule „Prawosławie”.