Relacja z Mistrzostw Polski Kettlebell HS 2019 – Łódź 14-15.09

Plakat, Mistrzostwa Polski Kettlebell HardStyle 2019

 

W miniony weekend odbyły się w Łodzi VI Mistrzostwa Polski Kettlebell HardStyle 2019.
Od 2013 roku jestem organizatorem tych Mistrzostw.  W tym roku odpuściłem organizację, bo od zawsze moim celem było stworzenie imprezy nie tylko po to, by dać możliwość sprawdzenia się zawodnikom, ale również imprezy, która odbije się echem i będzie promocją tej dyscypliny. Wiedząc, że nie spełnię swoich oczekiwań, odpuściłem w tym roku. Szybko pojawiła się osoba, która podjęła rękawice i Mistrzostwa się odbyły.
Miałem sobie odpuścić relacjonowanie tego wydarzenia. Jednak jako organizator wszystkich poprzednich edycji, czuję, że powinienem opisać, to co zobaczyłem.

Obserwując to, co działo się przed Mistrzostwami, wszelkiego rodzaju wpisy, opisy, deklaracje, itp, dały mi do zrozumienia, że te Mistrzostwa będą o wiele lepsze niż poprzednie. Z takim też nastawieniem wybrałem się do Łodzi. Liczyłem, że organizacja i przygotowanie całego wydarzenia powali mnie na kolana.  Mówiąc krótko. Nie powaliła.  I nie piszę tego, dlatego, że to nie ja organizowałem tą imprezę i że jestem zazdrosny czy coś w tym stylu. To była moja decyzja o tym, że w tym roku rezygnuję z organizacji. Liczyłem się z tym, że ktoś pokusi się o organizację. W pierwszym momencie, gdy dowiedziałem się, że w tym roku jednak MP odbędą się – ucieszyłem się. Stwierdziłem, że będę mógł spojrzeć na to wydarzenie od zupełnie innej strony niż dotychczas. I spojrzałem 🙂

Zaczynając od początku. Nie byłem na rozgrywkach przez cały czas, kilka godzin w sobotę ( konkurencje kobiet ), a także kilka godzin w niedzielę ( konkurencje mężczyzn ). Jednak to, co zobaczyłem postaram się teraz bardzo obiektywnie opisać. ( Jeżeli obiektywność w tym wydaniu w ogóle może mieć miejsce).

Zacznę od ważnego elementu jakim jest sama nazwa i ranga zawodów. To są Mistrzostwa Polski. Wchodząc do miejsca, w którym odbywały się zawody doznałem lekkiego szoku. To są Mistrzostwa ?!? – pomyślałem w pierwszej chwili. Wyglądało to jak rozgrywki klubowe, do których jesteśmy przyzwyczajeni w boxach crossfitowych. Co lepsze. Sala była podzielona na dwie części. Po jednej stronie była strefa zawodników, w której mogli się przygotowywać do poszczególnych bojów. Po drugiej wydzielona część dla startu zawodników i część dla kibiców.
Nigdy nie spotkałem się na jakichkolwiek zawodach, żeby w miejscu gdzie odbywa się rozgrywka, odbywały się w tym samym czasie treningi ludzi z zewnątrz, którzy w strefie zawodników wykonywali swoje codziennie treningi. Jak dla mnie sytuacja nie do pomyślenia. Mistrzostwa spadły do rangi podwórkowej rozgrywki. Ale to jeszcze nie wszystko.

Przyjechałem na MP jako kibic, widz. Po raz kolejny doznałem szoku, gdy okazało się, że nie ma nikogo, kto prowadzi całe te wydarzenie.
Lepiej, nie ma nawet mikrofonu z podłączeniem do głośnika, żeby było słychać, kto startuje, z jakim obciążeniem itp. Z resztą nic nie było słychać. Sami zawodnicy mówili, że był problem z dosłyszeniem, kto ma startować kolejny.  Jako kibic też nie wiedziałem, kto jest na jakim miejscu. Żadnej tablicy, żadnych wyników. Tak wiem, że wyniki były na jakiejś stronce www. Jednak jako kibic tego dnia, nie otrzymałem żadnych informacji gdzie takie wyniki mogę zobaczyć. Harmonogram zawodów też był znany tylko organizatorom.

Lecimy dalej. Widać, że organizator wziął poprawki na błędy z poprzednich edycji i rozbił Mistrzostwa na dwa dni- bardzo dobry pomysł.
Cała rozgrywka miała trochę inny charakter niż poprzednie MP i w tym temacie nie będę się wypowiadał. To kwestia gustu, czy był Snatch Test 5 minut, czy 10 minut. Same konkurencje i ich dobór pozostawiam organizatorowi. Nie neguję tego, co zostało wybrane w tym roku.
Tak samo w kwestii sędziowania. To jest zawsze bardzo indywidualna sprawa. I nie mi oceniać, to czy było ok czy nie. Niech wypowiedzą się zawodnicy, bo sędziowanie dotyczy głównie ich. Zawsze może zdarzyć się sytuacja, w której ktoś może czuć się pokrzywdzony i mieć pretensje do sędziów – norma. Jednak pomimo tak rewelacyjnych opinii co do sędziowania w tym roku, sam widziałem kilka uchybień. Jednak tak jak wspominałem, to czynnik ludzki, który zawsze ma możliwość popełnienia błędu i trzeba się z tym liczyć. Z pewnością znajdą się znawcy i eksperci w tym temacie, którzy wytknął mi błędy, które pojawiły się w poprzednich edycjach organizowanych przeze mnie. Że była pomyłka w liczeniu w wynikach końcowych, że trzeba było zamieniać miejsca, że źle wpisany ciężar u zawodnika itp. Tak zgadza się, jednak jako organizator zdaje sobie sprawę z tego, że nie mam w tym dniu na wszystko wpływu. To nie ja liczyłem punkty, to nie ja sędziowałem, to nie ja przynosiłem ciężary zawodnikom. Jednak wówczas wziąłem to na klatę i przeprosiłem, i uznałem to za swoje niedopatrzenie i zaniedbanie.
Jednak wspominanie teraz o tym na forach jest według mnie słabą zagrywką, by usprawiedliwiać niedociągnięcia, które pojawiły się w tym roku.

Zmieniając troszkę temat 🙂 Coś co podczas organizacji przeze mnie było bardzo słabym punktem, tutaj zadziałało sprawniej. Mam na myśli doczepianie dodatkowego obciążenia do odważników. Zostały zastosowane obciążenia doczepiane na magnes, co sprawiło, że doczepienie 2-3 kilogramów stało się bardzo proste i szybkie. To też punkt, który warto podkreślić, zapamiętać i zastosować.

Mistrzostwa dochodzą do końca pierwszego dnia. Rozpoczyna się ceremonia wręczania nagród i wyłonienia zwycięzców wśród kobiet.
I tutaj kolejny szok. Żadnego pucharu, żadnego medalu, nawet dyplomu nikt nie dostał. Jedynie plastikową tabliczkę z nazwą miejsca i za pierwsze miejsce jakiś voucher, nawet nie wiem na co, bo nie było słychać. Jak dla mnie porażka. Na gminnych zawodach podczas dożynek, zawodnicy są bardziej doceniani niż tutaj. Tak, tak, wiem, prestiż i tytuł wystarczy. Okazuje się, że tak, widząc jakie komentarze wrzucają ludzie do sieci. I to mnie zaczyna zastanawiać. Czy ktoś tutaj jest ślepy? Czy tylko udaje?
Widząc jakie komentarze pojawiają się po tym weekendzie, zastanawiam się. Czy ja byłem na innej imprezie ?
To, że była super atmosfera wśród zawodników, to mnie nie dziwi. Ludzie o podobnych zainteresowaniach i pasji do kb, nie mogło być inaczej.  Jednak, gdy czytam, że: ” super organizacja i prowadzenie zawodów”,  „że były to jedne z najlepszych zawodów do tej pory” , to stwierdzam, że to jawne kłamstwo. Choć prawda jest jak dupa, każdy ma swoją. Ci, którzy byli na Mistrzostwach organizowanych przeze mnie i tych, które odbyły się w tym roku w Łodzi, mogą sami potwierdzić. I usłyszałem to od kilku zawodników startujących w tym roku. Jednak po MP prawie wszyscy opisali, że było super. Hmmm… brak odwagi ?
Takie Mistrzostwa jak te, które się odbyły w tym roku mogę zorganizować choćby za tydzień, ba… dajcie mi dwa dni 😉
Nie było tam nic, co wymagało większego przygotowania od organizatorów. Zero nagród, zero sponsorów, zero przygotowania i stworzenia imprezy, którą można by nazwać Mistrzostwami Polski. Gdybym wiedział, że tak wyglądające zawody będą się cieszyły tak dobrą opinią, to nie zrezygnowałbym z ich organizacji. Jednak zdaje sobie sprawę, że gdybym to ja odwalił taką siarę, to po Mistrzostwach nie zostawilibyście na mnie suchej nitki. A tutaj proszę… wszystko w superlatywach.
A gdy podczas moich imprez można było zobaczyć ile pracy trzeba było włożyć w to, by wyglądało to na poważną imprezę, to po wszystkim potrafiłem otrzymać informację, że słaba organizacja, że słabe nagrody, że za wysokie opłaty wpisowe, i hicior : przez to, że przeciągnęły się Mistrzostwa ktoś nie zdążył na pociąg 😀 itp.
Patrząc teraz na to i mając porównanie, to tylko śmiać mi się chce.

Całodniowa transmisja na kilka kamer, plus duży telebim dla widzów. Telewizja regionalna, która przeprowadzała wywiady z zawodnikami.
Każdy, kto wchodził na halę tego dnia, wiedział, że to Mistrzostwa, a nie potyczki klubowe. Nagrody, specjalnie projektowane na to wydarzenie puchary, których nie znajdziesz nigdzie do kupienia. To i wiele innych elementów, które ciężko teraz wymieniać ( kto był ten wie) sprawiały, że przede wszystkim zawodnicy czuli się wyjątkowo.
Jasne, że można stworzyć Mistrzostwa w piwnicy i  osoby tam startujące mogą reprezentować światowy poziom. Jednak, czy o to chodzi ?

By nie być gołosłownym wrzucam link do streamu z jednych z Mistrzostw.
https://www.youtube.com/watch?v=LNyJppSIl8s&t=29423s 
Dla tych co nie byli w Łodzi w tym roku nic to nie da. Jednak Ci co byli i zapomnieli jak było w Białymstoku, to takie przypomnienie 🙂

Patrząc na to, co wydarzyło się w tym roku podczas VI MP, stwierdzam, że bez sensu się starać. Po co te całoroczne przygotowania, poszukiwanie sponsorów, projektowanie pucharów, setki godzin poświęconych na dopinanie najdrobniejszych elementów.
Skoro można zrobić Mistrzostwa bez żadnego wysiłku, a ludzie i tak będą klaskać.
Okazuje się, że im bardziej chcesz zrobić coś lepszego, tym więcej pretensji możesz usłyszeć.
Dla mnie Mistrzostwa to było wyzwanie, wyjście ze strefy komfortu, pójście krok dalej. Okazuje się, że nie ma potrzeby. Jak widać wystarczy kawałek plastiku, uścisk dłoni, a wszyscy i tak będą Ci dziękować.
Jednak jest coś we mnie, co nie pozwala na takie podejście. Dlatego też odpuściłem sobie ten rok, bo nie chciałem żeby to właśnie tak wyglądało.
Dziwi mnie to, że nikt nawet nie pokusił się o głębsze porównanie. Dochodzę do wniosku, który przyszedł mi już jakiś czas temu. Kółko wzajemnej adoracji, nikt na nikogo nie powie nic złego, nawet jeśli coś takiego ma miejsce. I tak jest tutaj.
Patronem imprezy było Centrum Kettlebell Polska, które jest oficjalnym przedstawicielem Pavla Tsatsoulinea i Strong First na Polskę. (Nasuwa mi się pytanie. Czy jeśli oficjalny, to zawsze najlepszy i nieskazitelny ? )
Zapewne dlatego, nikt się nie wychyli z nieprzychylną opinią, która uderzy wprost w organizatorów.
Większość osób startujących powiązana jest z CKB. Są to Instruktorzy SF, asystenci, osoby, które korzystają z ich szkoleń, obozów itp.
Jak napiszę coś nie po ich myśli, to zapewne narobię sobie wrogów. Dlatego taka cisza.
Już jakiś czas temu pożegnałem się z CKB i Strong First. Głównie dlatego, że nie potrafię oszukiwać sam siebie i udawać, że wszystko jest OK, kiedy rzeczywiście tak nie jest. Dlatego też nie mam problemu z tym, żeby napisać to, co myślę. Mając już wrogów w tamtych stronach zapewne zdobędę jeszcze większą ich rzeszę. Jednak piszę to, by każdy mógł dowiedzieć się o tym, jakie jest moje spojrzenie na to, co widziałem.
Gdyby ktoś przyłożył się do organizacji tych Mistrzostw, to moja recenzja byłaby zupełnie inna niż jest teraz. Jednak moje sumienie nie pozwala mi milczeć, gdy czytam przepiękne, schlebiające komentarze dotyczące tego wydarzenia.

Słyszałem również tłumaczenia. Że miała to być impreza kameralna itp. Mistrzostwa Polski kameralne ? Whata Fuck ?
Ciężko się przyznać do tego, że nie stanęło się na wysokości zadania i później takie tłumaczenia.
Wyobraźcie sobie, że w maju 2018 na 2 miesiące przed V MP KB, urodziła się moja córka ( dużo za wcześnie, bo w 6 mies ). Z wagą urodzeniową 700 gram i bez żadnych szans od lekarzy na dalsze życie.  Lekarz, gdy przyszedł do mnie po porodzie, popatrzył ze współczuciem i powiedział: ” Przykro mi, córka jeśli przeżyje, to nie będzie normalnym dzieckiem. Większość narządów i funkcji ma niewykształcone. Ma bardzo małe szanse na przeżycie. ”
Możecie sobie tylko wyobrazić co czułem i przeżywałem w tym okresie.  Przez pierwsze dwa tygodnie po narodzinach chodziłem jak widmo. Nic mi się nie chciało, nic nie robiłem. Szukałem wytłumaczenia i zrozumienia, dlaczego tak się stało.
W trakcie, gdy trzeba było przygotowywać Mistrzostwa, załatwiać miliony spraw, dodatkowo byłem też przy żonie i dziecku, które od urodzenia do 6 miesiąca przebywali w szpitalach.
Miałem mnóstwo myśli, które podpowiadały mi, żebym zajął się prywatnym życiem, a nie Mistrzostwami, że moja córka i żona bardziej mnie teraz potrzebują. Byłem o krok od odwołania V MP.
Jednak postanowiłem, że dokończę to, co zacząłem.
Mało kto wiedział, o tym, co mnie spotkało w tym czasie. Pomimo, że praktycznie cały czas myślami byłem z rodziną, to dopiąłem swego i Mistrzostwa odbyły się.  W trakcie V MP moja córka przebywała w szpitalu, czekając na kolejne operacje.
Tylko ja zdaje sobie sprawę z tego ile wysiłku musiałem włożyć tego dnia, by wyłączyć myślenie o niej.  Uśmiechać się, być radosny i dopiąć Mistrzostwa do końca.

Może dlatego teraz widząc to ,co było w ten weekend, tak bardzo mnie to dotknęło.
Poświęcając się tak bardzo każdym Mistrzostwom, poświęcając siebie, swój czas i swoich bliskich, ktoś sprowadził je do takiej rangi, do której ja nigdy bym się nie przyznał.
Czy jest mi żal? Po napisaniu tych słów już nie.  Żal mi jedynie zawodników, którzy z pewnością tak jak ja, liczyli na coś więcej.
Jednak jak widać na FB im to nie przeszkadza, więc mi tym bardziej.

Tegoroczne Mistrzostwa uświadomiły mi bardzo ważną rzecz. Za nisko siebie ceniłem. To, co stworzyłem było nieporównywalne do tego, co zobaczyłem ostatnio. Co mi to daje? Przede wszystkim więcej chęci do działania w tym temacie. Widzę, że są ludzie, którzy tego oczekują.
Dlatego już dzisiaj wiem, że za rok wracam z Mistrzostwami Polski Kettlebell HardStyle 2020, które przywrócą standard, jaki budowałem od kilku lat. To nie może tak wyglądać. To nie ma być spotkanie, w którym wyłonimy najlepszych. To ma być wydarzenie, które rozejdzie się po całej Polsce. A jak widać po V MP, zainteresowanie tym wydarzeniem wyszło nawet poza granice kraju i kontynentu. To jest właśnie to. Tak mają wyglądać Mistrzostwa. Tak, że ludzie z Francji, czy USA piszą do mnie, co to za impreza, o której nigdy nie słyszeli, ale to jak wygląda, bardzo się im podoba i doceniają starania. Kto usłyszy o VI MP ? Ciężko powiedzieć 🙂

Cieszę się, że pojechałem do Łodzi i zobaczyłem to wszystko. Bo gdybym nie był i teraz czytał te komentarze, to stwierdziłbym, że chyba było spoko.
Jednak byłem i widziałem i nikt mi oczu nie zamydli.
Każdy ma swój poziom. I nawet stworzenie takiej rangi zawodów jak w tym roku można wynieść na piedestał. Wszystko kwestia odpowiednich słów.
Były Mistrzostwa? Były. Są nowi Mistrzowie? Są. Kasa się zgadza? Przede wszystkim. Reszta bez znaczenia.

To nie jest mój styl. Nigdy nie robiłem tego wydarzenia dla pieniędzy, tylko dla ludzi. Żeby poczuli się wyjątkowo, żeby poczuli się docenieni.
Jeśli takie docenienie jak w tym roku zaoferowali organizatorzy Wam pasuje, to ok.  Dla mnie to było pójście po najcieńszej linii oporu. Nawet nie pasuje mi tu słowo minimum.

Na koniec chciałbym pogratulować wszystkim zawodniczkom i zawodnikom, którzy dali z siebie wszystko.
Już dzisiaj gwarantuję Wam, że kolejne Mistrzostwa to będzie zupełnie inna bajka. Na którą już teraz Was zapraszam.

Do zobaczenia.

Mirek.

PS. Po tegorocznych „Mistrzostwach” wpisowe z pewnością będzie wyższe 🙂  😛 🙂 🙂