Jakim jestem nauczycielem ?

Grupa treningowa

 

Zaczyna się 10 rok mojej pracy jako nauczyciela/instruktora/trenera. Przyszła myśl, którą chciałbym zachować i podzielić się z tymi, których to interesuje.
Gdy przypomnę sobie mój pierwszy trening przed grupą. Całkowita klapa. Stres, zero kontaktu z osobami, które przyszły na moje zajęcia. Z około 50 osób, które udało mi się wówczas zgromadzić na sali zostało 12. To był sukces.  Taka ironia 🙂
Zajęcia dotyczyły sztuk walki i samoobrony. Cieszyłem się, że są ludzie, którzy chcą się ode mnie uczyć. Motywowało mnie to, by iść dalej.
Początki były kruche, ktoś odchodził, ktoś przychodził. Około po 2 latach wpadły mi w ręce odważniki kettlebells, które sprawiły, że miałem coś, co mało kto miał… Miałem wiedzę i umiejętności jak trenować z czymś, co było używane już wieki temu. Dlaczego mielibyśmy do tego teraz wracać?, słyszałem od expertów w klubach, gdy proponowałem, żeby wprowadzić zajęcia z odważnikami u nich w klubie. To już było. Poza tym mamy kilka odważników w klubie i nikt nimi nie chce trenować. Takie teksty uświadamiały mnie w tym, że poziom wiedzy i otwartości tych ludzi pozostawiał wiele do życzenia. To mnie nie zrażało. Bo wiedziałem, że „mam coś” bardzo dobrego – odważniki kettlebells i metodę, dzięki której każdy człowiek staje się silniejszy.  Na początek wziąłem na warsztat osoby trenujące sztuki walki pod moim okiem.
Przekonałem ich, że praca z odważnikami doda im poweru przy uderzeniach i kopnięciach. I rzeczywiście tak się stało.


trening, grupa osób na treningu

Każdy kto złapał się za kettle pod moim okiem poczuł ich moc. Na szczęście większość tą pozytywną. Są również osoby, które miały możliwość trenować pod moim okiem i stwierdzą, że kettle nie działają lub działają negatywnie. Jasne, że tak. Bo jeśli nie ma się w sobie na tyle chęci i koncentracji, by zrozumieć kilka prostych elementów, to trzeba pogodzić się z tym, że będziesz słaby, wedle słów Pavla Tsatsoulinea.

Te wcześniej niechciane odważniki stają się coraz bardziej popularne wśród mieszkańców Bielska Podlaskiego.
Dziewczyny, żony, matki, a nawet babcie zawitały na salę gimnastyczną w nieistniejącym już Technikum Ekonomicznym, w którym przez kilka ładnych lat prowadziliśmy treningi. Piszę już w liczbie mnogiej, bo w tym czasie wyszkoliłem kilka osób, które razem ze mną prowadziły treningi z odważnikami.


dwie kobiety, dwóch mężczyzn w strojach treningowych

Sztuki Walki i zajęcia z Samoobrony zostały wyparte przez treningi Kettlebell HardStyle. Uznałem to za naturalną drogę rozwoju, choć żałowałem, że tak ciężko zebrać grupę na zajęcia sztuk walki.
W czasie gdy Bielsk Podlaski miał solidny skład, który prowadził ludzi ku lepszej sprawności i sile, ja przeniosłem się do Białegostoku i tam rozpocząłem to samo, co w Bielsku, zacząłem uczyć jak trenować z kettlebells. Zanim udało mi się zdobyć na odwagę, by otworzyć własny klub, pracowałem kilka miesięcy w różnych branżach, nie koniecznie związanych ze sportem. Jednak umiejętności interpersonalne, które zdobyłem z pewnością przydają się do dnia dzisiejszego.
Przyszedł moment na to, by otworzyć Wschodnią Siłę w Białymstoku, to był 2013 rok. Mała salka, szatnia i łazienka plus kilkanaście kettli, kilka materacy i lustra na ścianie. Od tego zaczynałem.


sala treningowa

Słyszałem często słowa typu:  Wiesz Mirek, trzeba mieć sporo hajsu, żeby wbić się rynek, teraz tyle tych siłowni i sieciówek….
Co wtedy mogłem sobie myśleć ? NIC – odrzucałem takie argumenty, bo wierzyłem, że to co robię jest dobre i ma sens.  A to co się dzieje w siłowniach i sieciówkach, nie ma nic wspólnego ze zdrowym odpowiednim treningiem. Nie będę generalizował, bo zawsze są wyjątki. Jednak zależało mi na tym, by moja wiedza, moja praktyka i doświadczenie przyciągało ludzi. I pomimo, że trenowaliśmy na sali gimnastycznej, czy na małometrażowej salce z jedną toaletą, to czułem, że jakość, którą daje w to co robię przebija to, że nie ma sauny w klubie, czy przestrzeni i swobody podczas treningu. Czułem, że ludzi przychodzą i utożsamiają się ze mną a nie z miejscem do którego przychodzą. Liczyła się wartość, którą otrzymywali.


trening przed lustrem

W tym samym roku zorganizowałem z teamem z Bielska Podlaskiego I Otwarte Mistrzostwa Podlasia Kettlebell HardStyle Challenge, które rozpoczęły cykl Mistrzostw, które kontynuowane są do dnia dzisiejszego, z tym, że teraz są to już Mistrzostwa Polski Kettlebell HardStyle Challenge.

Mistrzostwa to świetny krok w stronę rozwoju tej dyscypliny i stworzenie możliwości rywalizacji z najlepszymi w kraju.

grupa osób z Mistrzostw Podlasia

W 2016 roku pojawiła się propozycja, by otworzyć kolejny klub w Hajnówce ( 25 km od Bielska Podlaskiego )
Nie było mi to po drodze, bo w tym czasie cały czas rozwijałem pozostałe kluby.
Jednak uległem i stało się. Wschodnia Siła Hajnówka rok 2016.
Zaczęliśmy w starym magazynie. Nie ma co ukrywać, był klimat.

 

grupa osób z Mistrzostw Podlasia - 1

I tak w 3 miastach Wschodnia Siła jako klub żyje po dziś dzień i nakłania ludzi do aktywności, dbania o sprawność, siłę, elastyczność i zwiększanie świadomości.

Dodam, że w trakcie tego wszystkiego o czym piszę, było spełnianie siebie i realizowanie się jako nauczyciel, sportowiec, pasjonat ruchu.
W tym czasie cały czas uczyłem się i poznawałem nowe formy ruchu. Po to, by móc dalej przekazywać wiedzę, spostrzeżenia, ideologię i sposób na życie.
Poznałem i zakochałem się AcroYoga ( nie wiem czy to się dobrze odmienia )
To forma ruchu, w które co najmniej dwie osoby w piękny, lekki i bardzo tajemniczy sposób przyjmują różne figury.
AcroYoga to dla mnie sprawdzian, tego jak przygotowuje swoje ciało, by być w stanie współpracować z partnerką.
Bardzo często widzimy swoje słabe punkty. Gdy pracujemy nad nimi. Stajemy się silniejsi.

 

trening nad wodą

 

AcroYoga pokazała mi również jak ruch musi być precyzyjny. Jak ruch może być różny i to, że ruch nigdy się nie kończy.
To zmieniło moje radykalne podejście do treningu, które miałem. Kiedyś trenowałem, by wyglądać i podnosić co raz więcej.
Czułem się lepszy jak podnosiłem więcej, a gorszy, gdy wyniki spadały 🙂
W pewnym momencie, gdy życie powiedziało STOP, przyszedł czas by przewartościować swoje życie i to do czego mnie doprowadziło.

Zacząłem inaczej patrzeć na ruch, na to jak jest ważny. Zacząłem inaczej patrzeć na trening. Ale przede wszystkim zacząłem inaczej patrzeć na siebie i to, co powinienem robić.
Ta myśl rozwija się we mnie do dnia dzisiejszego. I to nie jest tak, że od momentu gdy się pojawiła w mojej głowie, wszystko zmieniłem.  To proces, w którym dorastam i rozwijam się. Poznaje siebie, uczę się i przekazuję to dalej.
Nie było przypadkiem jak w internecie tak samo z resztą jak z AcroYogą, zobaczyłem Ido Portal`a, który sprawił, że wewnętrznie poczułem się zakłopotany. Nigdy nie uważałem się za mistrza świata sprawności, jednak zawsze potwierdzało się u mnie to, że potrafiłem z ciałem więcej niż inni. Skąd zatem owe zakłopotanie? Koleś pokazywał ruch, którego nie potrafiłem nazwać. Wykonywał figury z taka lekkością i płynnością, że nie byłem w stanie zauważyć poszczególnych elementów, by złożyć to w całość. A gdy chciałem powtórzyć bardzo łatwe według mnie elementy, to nie było szans. Oczywiste jest, że nie muszę umieć wszystkiego i to, że ktoś robi podwójne salto w tył, to nie znaczy, ze ja również muszę się tego nauczyć. Jednak to było coś innego. To był ruch, którego chciałem się nauczyć, chciałem zgłębiać.
To była siła, której nie miałem i kontrola nad ciałem o której mogłem jedynie pomarzyć.
Wiele godzin w internecie oglądając filmy, wiele przeczytanych artykułów, by dowiedzieć się o co w tym chodzi. Bo im bardziej się dowiadywałem, tym wydawało mi się, że mniej wiem i rozumiem. To doprowadzało mnie do szału. Chciałem się ruszać, zgłębiać, praktykować, ale nie wiedziałem co mam robić i dlaczego akurat to. Łatwo było się poddać i często tak robiłem.
Znalazłem nauczyciela, który wskrzesił we mnie iskrę ruchu i „trochę” wytłumaczył. To dało możliwość głębszego zrozumienia, a tym samym lepszą praktykę. I się zaczęło….

 

trening, bawienie się piłeczkami


Śmiało mógłbym powiedzieć, że mam obsesję na temat ruchu. Jednak nie interesuje mnie wszystko.
Ta obsesja doprowadziła mnie do samego Ido Portala, którego miałem okazję poznać w 2018 roku.
Nasze spotkanie podczas warsztatów, które prowadził, uświadomiło mnie jeszcze bardziej, że to jak myślę, co robię i jak to rozumiem, jest dobre. To dodało mi odwagi, by jeszcze szerzej promować ideologię ruchu. |
Powstała trasa Move Poland, w której w ciągu roku odwiedziłem 14 miast w Polsce.
Po roku z ponad 150 osób, które poznałem podczas Move Poland wyłoniło się 5 osób, które nazwałem Move Poland Team.
Teraz razem z nimi będę rozwijał temat Movementu w Polsce.

 

trening, grupa osób w strojach treningowych

Mija 10 lat mojej pracy jako nauczyciela, bo w takiej roli najbardziej siebie widzę.
Instruktor, to osoba, która uczy, pokazując, korygując. Wydaje mi się, że robię coś więcej. Wybiegam w przód, sprawdzam to, a następnie jeśli działa, wracam, by podzielić się tym z innymi. Mam też swoją wizję tego, co chciałbym, żeby ludzie robili każdego dnia. Dzielę się tą wizją pomimo, że nie jest łatwa. Mógłbym prowadzić zajęcia łatwe i przyjemne, gdzie ludzie osiągaliby efekty. Jednak tego nie robię. Chcę im dać coś więcej, pomimo, że większość nie jest jeszcze na to gotowa.
Nie spieszy mi się. Jednak wiem, że gdy społeczeństwo będzie gotowe, MY już będziemy na to czekać… Do tego czasu robimy swoje. Rozwijamy się i promujemy Movement w Polsce poprzez warsztaty Move Poland, a także kolejne wydarzenia, które nadchodzą.

 

Plakat Move Poland, mapa Polski

Podsumowując moje 10 lecie. Pomimo, że cel mojej pracy-pasji się nie zmienił. Bo nadal chcę pokazywać ludziom, że świat z ruchem jest piękniejszy niż bez. Jednak patrząc na to jak robiłem to 10 lat temu, a teraz, to wiem, że idę do przodu. To jak stoję przed grupą dzisiaj, a jak podczas pierwszego treningu jest zupełnie inne. Zmieniłem się jako człowiek przez ten czas. Nabrałem doświadczenia życiowego i pokory. Rozumiem lepiej ludzi i ich problemy. Czy jestem lepszym nauczycielem. Z pewnością. Jednak nie to jest chyba istotne, czy lepszym. Bo jutro będę lepszy niż dzisiaj itd. Najważniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że nie przestałem być nauczycielem. Choć wiele razy chciałem odpuścić. Jednak ta wewnętrzna siła i ludzie, którzy są obok mnie nie pozwoliły mi się poddać.
Zadając sobie pytanie na samym początku. Jakim nauczycielem jestem?
Ciężko mi na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Jednak wiem jakim nauczycielem chcę zostać.
Takim, którego będą pamiętać. Takim, którego lekcje nie zginął i będą praktykowane. Takim, który zmieni świat.
Czy to możliwe? Gdybym w to nie wierzył, już dawno by mnie nie było.
Czy dam radę ? No pewnie ! 😉

 

trening, unoszenie się na ciężarkach